Turyn – serce Esperancji …
W tym roku spędziłam dużo czasu przygotowując wiele esperanckich programów. Nie miałam, więc prawie czasu aby naprawdę odpocząć. Jednak nie można stale pracować bez odpoczynku. Nasz organizm będzie się go domagał … Niestety, nie mając czasu z powodu nadchodzącego terminu rozpoczęcia nowego programu, mogłam na wakacyjny odpoczynek przeznaczyć tylko parę dni.
Byłam więc bardzo szczęśliwa otrzymując zaproszenie z Turynu od Gian Carlo Fighiera. W ostatnich latach kilka razy odwiedzałam Włochy, ale nigdy Turyn.
1. października, prawie o północy, ponieważ mój lot był opóźniony, na lotnisku w Turynie czekał na mnie Gian Carlo. Szczerze muszę przyznać, że spodziewałam się staruszka z laseczką a nie pełnego życia, eleganckiego esperantysty, tego samego, którego poznałam 10 lat temu podczas litewskiego kongresu dziennikarzy… Jeszcze tego samego dnia, a prawdę mówiąc już w nocy, Gian Carlo zaproponował mi nocne zwiedzanie miasta. Nie mogłam odmówić, chociaż po stresującej podróży marzyłam tylko o spaniu… Spacer ukazał mi pięknie oświetloną nocną stronę miasta i mogłam przekonać się jak doskonałym przewodnikiem jest Gian Carlo. Kolejne dni tylko potwierdziły moją obserwację, że Gian Carlo należy do niewielkiej grupy osób, które doskonale troszczą się o swoich gości. Z przyjemnością podkreślam, że wizyta w Turynie naprawdę mnie uszczęśliwiła ponieważ dzięki Gian Carlo nie istniały żadne problemy a ja czułam się jak prawdziwa księżniczka. Dzięki niemu mieszkałam w centrum, w samym sercu Turynu, a zwiedzanie z nim miasta było wielką przyjemnością. Cieszyły mnie również spotkania z lokalnymi esperantystami.
Podczas mojego pobytu w Turynie zostałam zaproszona do lokalnej siedziby esperantystów. Miałam więc okazję poznać bardzo sympatyczne osoby, wymienić pomysły, poglądy, a także skosztować przepysznego, naprawdę zielonego, esperanckiego ciasta i lokalnego deseru o nazwie „zabajone” popijąc sok i lokalne wino… Podczas tego wieczoru poproszono mnie o wykład i postanowiłam przybliżyć działalność naszej organizacji, Europejskiego Centrum Edukacji Międzykulturowej. Opowiedziałam, więc m.in. o Europejskim Festiwalu Piosenki Esperanckiej, o Międzynarodowym Sympozjum, o Międzykulturowej Majówce i o Urodzie Słowa w Języku Esperanto podkreślając, że my esperantyści powinniśmy starać się wykorzystywać każdą okazję, aby informować o języku esperanto i wspierać współpracę ze środowiskiem nie-esperanckim. Ponadto warto wspierać się nawzajem uczestnicząc w organizowanych przedsięwzięciach.
Dobrze rozpoczętą dyskusję w esperanckim klubie kontynuowaliśmy już w domu Gian Carlo, który w ostatnim dniu mojej wizyty zaprosił kilku przyjaciół na wspólną kolację. Przygotował przepyszną typowo piemoncką kolację. Zaczęliśmy więc od przystawek, potem zjedliśmy gorące dania pijąc wyborne wino „Esperanto” według specjalnego przepisu Gian Carlo i jego przyjaciela, winiarza. Kolację zakończyliśmy lokalnym pysznym ciastem i deserem „zabajone” według recepty Gian Carlo Fighiera. Podczas tego wieczoru nie tylko doskonale najedliśmy się, ale także wymieniliśmy kilka ważnych koncepcji, teorii i opinii. Rozmawialiśmy też o naszych przyjaciołach, a przede wszystkim o ogromnie uroczych, Ursuli i Giuseppe Grattapalia, którzy mieszkali w Turynie przed swoim wyjazdem do Brazylii. Miałam więc okazję przekazać moje piękne wspomnienia o „Bona Espero”, o miejscu, o które teraz dbają Ursula i Giuseppe.
Mimo, że najbardziej turystycznymi włoskimi miastami, po Rzymie jest Florencja, Wenecja i Werona całym sercem polecam odwiedzić Turyn. Tu bije prawdziwe esperanckie serce. Dzięki Gian Carlo zobaczyłam najważniejsze zabytki i poznałam najpiękniejsze okresy historyczne tego liczącego 2 tysiące lat miasta, pierwszej stolicy Włoch. Tym bardziej, że wyjątkowo pogoda w Turynie sprzyjała mi. Było prawie lato… Aby zwiedzić bardzo duże zabytkowe centrum miasta wystarczy mieć wygodne buty i doskonałego przewodnika, takiego jak Gian Carlo Fighiera.
Wróciłam do domu z sercem pełnym cudownych i niezapomnianych chwil. Jestem dumna z tego, że jestem esperantystką, ponieważ dzięki temu poznałam wiele sympatycznych osób, piękne miejsca, historie, zwyczaje, smakowałam pyszne jedzenie, ale przede wszystkim dlatego, że często przekonuję się, że w naszym esperanckim świecie są prawdziwi esperantyści, tacy jak Gian Carlo Fighiera i turyńscy esperantyści. Naśladujmy, więc ich i uczmy się rozdawania życzliwości, chęci pomocy, szlachetności, tolerancji, dobroci, uczciwości, gościnności, ciepła, przyjaźni, uroku, tolerancji, wytworności… Wtedy nasza społeczność esperancka wiele zyska, a my pokażemy nowoczesny obraz esperanta i jego użyteczność.
Małgosia Komarnicka
***
Ĉijare mi multe da tempo dediĉis al preparado de multaj E-programoj. Mi do preskaŭ ne havis tempon por vere ripozi. Tamen ne eblas konstante labori sen ripozo. Nia organismo postulos ĝin … Bedaŭrinde, sed ne havante multe da tempo por ropozi, ĉar jam estis proksimiĝanta tempo komenci novan programon, mi povis ferii nur kelkajn tagojn.
Mi do estis ege feliĉa ricevante de Gian Carlo Fighiera inviton al Torino. Dum lastaj jaroj mi vizitis kelkfoje Italion, sed neniam Torinon.
La 1-an de oktobro, preskaŭ noktomeze ĉar mia flugo malfruiĝis, en la Torina flughaveno atendis min Gian Carlo. Mi sincere devas konfesi, ke mi atendis maljunulon kun bastoneto, sed min atendis la sama plena de vivo kaj eleganta esperantisto, kiun mi ekkonis antaŭ 10 jaroj dum litova ĵurnalista kongreso … La saman tagon ankoraŭ kaj verdire jam nokte Gian Carlo proponis al mi noktan viziton de la urbo. Mi ne povis rifuzi malgraŭ, ke pro streĉa vojaĝo mi revis nur dormi… La promeno montris al mi belege lumigitan noktan flankon de la urbo kaj mi povis konvinkiĝi kiel perfekta ĉiĉerono estas Gian Carlo. Sekvaj tagoj nur konfirmis mian observon, ke Gian Carlo Fighiera apartenas al malgranda grupo de personoj, kiuj perfekte zorgas pri siaj gastoj. Mi kun plezuro substrekas, ke la vizito en Torino vere feliĉigis min, ĉar dank’al Gian Carlo neniaj problemoj ekzistis kaj mi sentis min kiel vera princino. Dank’ al li mi loĝis en la centro de la urbo, en plena koro de Torino kaj vizitado kun li la urbon estis granda plezuro. Min ankaŭ ĝojigis renkontiĝoj kun lokaj esperantistoj.
Dum mia restado en Torino mi estis invitita al la sidejo de lokaj esperantistoj. Mi do havis eblecon ekkoni tre simpatiajn personojn, interŝanĝi ideojn, vidpunktojn kaj ankaŭ gustumi bongustegajn, vere verdan E-kukon kaj lokan deserton “zabajone” trinkante sukon kaj lokan vinon… Dum la vespero mi estis petita prelegi kaj mi decidis proksimigi agadojn de nia organizaĵo, Eŭropa Centro de Interkultura Edukado. Mi do interalie rakontis pri Eŭropa Festivalo de Esperantaj Kantoj, pri Internacia Simpozio, pri Interkultura Majrendevuo kaj pri Vortbeleco en Esperanto akcentante, ke ni esperantistoj devas klopodi profiti ĉiun okazon por informi pri Esperanto kaj por vigligi kunlaboron kun neesperantaj medioj. Krome valoras apogi unu la alian per ĉeesto en la organizataj entreprenoj.
Bele komencitan en la E-klubejo diskuton ni daŭrigis jam en la domo de Gian Carlo Fighiera, kiu lastan tagon de mia vizito invitis kelkajn amikojn por kune vespermanĝi. Li preparis bongustegan tipan piemontan vespermanĝon. Ni do komencis de antaŭmanĝaĵoj, poste ni manĝis varman manĝaĵon trinkante elitan vinon “Esperanto” laŭ la speciala recepto de Gian Carlo kaj lia amiko, la vinfaristo. La vespermanĝon ni finis per loka bongusta kuko kaj “zabajone” laŭ la maniero de Gian Carlo Fighiera. Dum ĉi tiu vespero ni ne nur bonege satmanĝis, sed ankaŭ ni interŝanĝis kelkajn gravajn konceptojn, teoriojn kaj opiniojn. Ni ankaŭ parolis pri niaj amikoj kaj ĉefe pri ege ĉarmaj Ursula kaj Giuseppe Grattapalia, kiuj antaŭ sia forveturo al Brazilo loĝis en Torino. Mi do havis eblecon transdoni miajn belajn rememorojn pri Bona Espero pri kiu ja zorgas Ursula kaj Giuseppe.
Malgraŭ, ke la plej turismaj urboj de Italio post Romo estas Florenco, Venecio kaj Verona mi tutkore rekomendas viziti Torinon. Ĉi tie fontas vere Esperanta koro. Dank’ al Gian Carlo mi ekvidis la plej gravajn vizitindaĵojn kaj ekkonis la plej belajn historiajn periodojn de tiu dumiljara urbo, de tiu unua ĉefurbo de Italio. Des pli, ke escepte la vetero en Torino favoris min. Estis preskaŭ somero… Por viziti tre grandan historian urbocentron sufiĉas havi nur komfortajn ŝuojn kaj perfektan ĉiĉeronon kiel Gian Carlo Fighiera.
Mi revenis hejmen kun koro plena de mirindaj kaj neforgeseblaj momentoj. Mi fieras, ke mi estas esperantistino, ĉar dank’ al tio mi ekkonas multajn simpatiajn personojn, belajn lokojn, historiojn, kutimojn, mi gustumas bongustan manĝaĵon sed antaŭ ĉio tial, ke mi ofte konvinkiĝas, ke en nia E-mondo estas veraj esperantistoj kiel Gian Carlo Fighiera kaj torinaj esperantistoj. Ni do imitu ilin kaj lernu disdoni bonvolemon, volon helpi, nobelecon, toleremon, bonaminon, honestecon, gastemon, varmon, amikecon, ĉarmon, toleremon, elegantecon … Tiam nia Esperantujo multe gajnos kaj ni montros modernan bildon de Esperanto kaj ties utilecon.
Małgosia Komarnicka